niedziela, 16 stycznia 2011

7 - Powołanie trzeciej istoty

Udał się więc Kain do Sodomy, gdzie zepsucie wielkie ludźmi rządziło. I dostrzegł Kain, że ludzie nie tylko mordują siebie nawzajem oraz nierząd uprawiają, lecz że mężczyźni z mężczyznami w pary się łączą, występując w ten sposób przeciw nakazowi Boga, by płodni byli i rozmnażali się. I gniew wielki zawładnął Kainem i zaczął się żywić sodomitami. A gdy zobaczył, że jednemu z nich kazano z mężczyzną się w parę łączyć, a ten rozkazu usłuchał, wbrew swojej woli, postanowił Kain przeistoczyć go, jak i Chamat przeistoczył, by i ten pokutował, poprzez przekleństwo.
Wypił więc Kain krew sodomity, zostawiając w nim zaledwie resztkę życia. I tchnął w niego wtedy życie nowe. Życie wieczne. Życie przeklęte. Rozgryzł więc Kain nadgarstek swój i dał upić sodomicie krwi swojej, która była wcześniej krwią jego. I przestał człowiek być człowiekiem, a stał się człowiek istotą. I powiedział Kain istocie:
-Jam jest Kain, istota przeklęta, a przeklęty jestem na wieki. Przeklęty jestem bez powrotu, albowiem, uczyniłem cię istotą następną, poprzez przelanie krwi twojej. A wraz z krwią tą, przelałem na ciebie przekleństwo swoje. Bądź mi zatem posłuszny.
I tak stworzył Kain trzeciego ze swego rodzaju i jako dziecku nowemu nadał mu imię Tumot, co znaczy Nieczystość, bo przez nieczystość swą, klątwą Kainową został ukarany.
Źle się więc działo w owych miastach wielkich, Sodomie i Gomorze,  lecz wokół nich było jeszcze wiele wiosek i siedlisk ludów koczowniczych, gdzie panoszyło się zepsucie. Ruszył więc Kain w drogę dalszą, gdyż na tułaczkę wieczną skazany został. A w drodze swej pomyślał Kain:
-Czyż nie mam ja władzy nad wiekiem swoim? Gdy bowiem nie pożywiam się przez dni wiele, ciało me starzeje się i usycha, lecz skoro tylko krwi się napiję, młodnieć zaczynam i sił nowych nabieram. Czyż nie jestem więc w stanie ciała swego deformować, by wygląd swój zmienić?
I spróbował Kain wygląd swój zmienić i udało mu się to. Pomyślał więc wtedy Kain:
-Skoro wygląd swój zmieniać do woli mogę, to czyż nie jestem w stanie do zwierząt się upodobnić?
I spróbował Kain do zwierząt się upodobnić, i udało mu się to. Mógł on więc przyjąć dowolną formę zwierzęcą. Pomyślał więc wtedy Kain:
-Skoro formę zwierzęcą przyjąć mogę, to czyż jest dla mnie niemożliwym upodobnienie się do bestii piekielnych?
I spróbował Kain upodobnić się do bestii piekielnych i udało mu się to. I rogi mu na głowie wyrosły, na plecach zaś skrzydła, niczym nietoperza się pojawiły, stopy jego w kopyta się przemieniły, a zamiast rąk macki on posiadał. Wrócił wtedy do formy swej pierwotnej.
Odkrył więc w sobie Kain moce nowe, moce przydatne. I wielokrotnie używał ich Kain, by łatwiej mu było przetrwać. Jednak moce napełniały go jeszcze większym głodem krwi.
A wędrówka Kaina zaprowadziła go do wioski ludu wędrującego, z daleka przybyłego. A lud ten był ludem wojowników, a wojownicy ci, niczym Kain, zjadali ciała poległych przeciwników, by siłę ich i mądrość zdobyć. Ukarał więc ich Bóg skórą ciemną, jak drewno spalone, by wiedzieli ludzie, że nie Bogu, a szatanowi służyli, aby trzymały się ludy inne od nich z daleka. Lecz gdy Kain obyczaje ludu tego poznał, zapałał i on gniewem potężnym, i żywił się ludem tym bezbożnym, aż nocy pewnej dostrzegł Kain w nim kobietę. A kobieta ta była matką dwóch synów. Lecz nie dbała matka o dzieci swoje i zabierała im pożywienie, tak by samej siłę jeszcze większą zyskać. Wtedy gniew Kainowy stał się jeszcze większy i zapałał Kain nienawiścią do istoty tak okrutnej. Postanowił wtedy Kain i na nią klątwę swą przelać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz